piątek, 5 sierpnia 2016

#3 Ludzie bez skrydeł



*
Zdziwiona Alicja podeszła trochę bliżej, nadal trzymając nóż w ręce. Za krzaków zaczęła wyłaniać się postać. Dziewczyna wytężyła wzrok. Był to dość wysoki chłopak, na oko w jej wieku. Wyszedł z rękoma podniesionymi do góry.
- To nie możliwe... Czym jesteś?! - krzyknęła podnosząc nóż na wysokość jego twarzy.
- To nie tak jak myślisz, ja ...
- Kim jesteś? Mów albo - powiedziała ściskając nóż mocniej w ręku - albo zginiesz.
- To ja Tomas... - powiedział spokojnie, opuszczając ręce - Pamiętasz mnie?
- Nie kłam! - krzyknęła -Widziałam jak cię zabierają.
- Jak widzisz żyje -powiedział i uśmiechną się.
Dziewczyna cofnęła się trochę. Nadal nie opuszczała noża.
- Zobacz - powiedział i odwrócił się pokazując poparzone resztki skrzydeł - udało mi się jakoś przeżyć.
Opuściła nóż.
- Myślałam, że przeżyli tylko skażeni - powiedziała cicho - jak udało Ci się przeżyć? Przecież to co się stało...
Zaczęła chlipać, widok przyjaciela przypomniał jej tragiczne wydarzenia sprzed dwóch lat. Podszedł bliżej i objął ją.
- No już nie płacz, jest dobrze...

**
- Rusz dupę! - powiedziała i szturchnęła nogą śpiącego brata.
- Weź to kopyto - odparł chłopak.
Przetrwali kolejną noc. Dziewczyna wyjęła z kieszeni scyzoryk i zaczęła ryć nim w drzewie koło obozowiska.
- Po jakiego grzyba dłubiesz w tym drzewie? Tępisz tylko scyzoryk - powiedział Tsubasa patrząc na siostrę pogardliwym wzrokiem.
- Zaznaczam gdzie już byliśmy - powiedziała i niezmordowanie dźgała drzewo wyrywając z niego korę.
- To wiem, robisz to już od 2 lat! Co nie zmienia faktu, że robisz to kompletnie bezcelowo! - powiedział i wstał - Pokaż to gówno, tak jak myślałem nawet z 2 metrów nie widać tych znaczków.
Eiko nie zmordowanie słuchała narzekań brata. Siedzieli w tym lesie już 2 lata. Rozdzielenie oznaczało śmierć w samotności we dwójkę było o wiele raźniej. Co nie zmienia faktu, że kłócili się prawie cały czas.
- Auu! Tsubasa durniu co ty robisz?! - krzyknęła Eiko łapiąc się za bok.
Chłopak nic nie odpowiedział tylko rzucił w nią jeszcze jednym kamyczkiem. Tak poranek upłyną na wielkiej wojnie na wszystko czym dało się rzucić.

*
- Myślałam, że nie zabierają tylko skażonych.
- To nie do końca  prawda - powiedział Tomas drapiąc się po karku - wiesz, potrzebne im były skrzydła i ziemia. Dlatego pozabijali wszystkich, którzy mieli skrzydła i wypędzili skażonych do lasu.
- Nie rozumiem skoro była im potrzebna ziemia to czemu nie wzięli tej drugiej połowy planety? Jest przecież cała pokryta lasami.
- Pieprzeni hipokryci, uważają się za ekologów i wielkich wybawców natury, podczas gdy prawie wybili całą populacje tej planety!
Alicja spuściła wzrok. Jeszcze 2 lata temu nikt nie spodziewał się najazdu z innej planety. Ba, nikt nawet nie wiedział, że gdzieś tam żyją ludzie tak podobni do nich.
- Myślisz, że zamieszkają tu na Wernion?
- Oni mówią na to K2-29 - powiedział z oburzeniem Tomas.
- Co za debil wymyślił tą nazwę?! - spytała z irytacją Alicja.
- Przeklęci ufole - dodał i zaśmiał się - nigdy nie przypuszczałem, że będę siedział TU, z TOBĄ, 2 lata po najeździe z KOSMOSU.
Oboje wybuchli śmiechem. Rzeczywiście brzmiało to bardziej jak tani film science fiction niż brutalna prawda. Wernion ich mała planeta oblężona przez kosmitów - ludzi, podobnych do nich.




15 komentarzy:

  1. Ciekawe opowiadanie. Czekam na kolejne:)
    pelnapasji.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie się czyta. Na pewno zostanę na dłużej. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. bardzo fajne ciekawie piszesz :)

    http://lina-lina8.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajne opowiadanie, miło i lekko się czyta, oby tak dalej! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej :)) Zostałaś nominowana do LBA! Więcej informacji ---> http://juzniedlugobedefit.blogspot.com/2016/08/lba-liebster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo fajny blog! ☺chętnie go będę czytał

    OdpowiedzUsuń